Opcja Benedykta

„…Bóg nie opuści swojego Kościoła,
nawet teraz, gdy łódź nabrała wody
i jest na skraju zatopienia…”

Benedykt XVI

List samotnej matki do Księdza Rzecznika Archidiecezji Warszawskiej

Warszawa, 26 sierpnia 2023 r.

Uroczystość Matki Bożej Częstochowskiej

Magdalena Młynarska

Ksiądz Przemysław Śliwiński

Rzecznik Prasowy Archidiecezji Warszawskiej

Czcigodny Księże,

24 sierpnia Polsat w serii “Interwencje” wyemitował materiał z Księdza udziałem. Jest mi bardzo przykro, że swoimi słowami i wizerunkiem – jako przedstawiciel Kościoła hierarchicznego – wsparł Ksiądz kampanię hejtu, mającą na celu zaszczucie nas jako psycho sektę, krzywdzącą własne dzieci.

Od dłuższego czasu żyjemy w wielkim stresie. Jesteśmy w pełni świadomi, iż jednym z celów akcji zainicjowanej przez Pawła Kostowskiego i Tomasza Terlikowskiego jest odebranie nam dzieci – poprzez uruchomienie działań władz państwowych. Nasi adwersarze całkowicie tego nie kryją, mówiąc o tym wprost. Takie tezy padają nawet w programie, w którym zdecydował się uczestniczyć również Ksiądz, jako Rzecznik Arcybiskupa Warszawskiego.

Wraz z moją córką, stałam się jedną z bohaterek tego programu. Organizatorzy kampanii prowadzonej przeciwko nam, rozpaczliwie szukają kogoś, kto potwierdziłby ich zarzuty w stosunku do naszego środowiska. Sądząc po ostatnich działaniach Pawła Kostowskiego ewidentnie bardzo kiepsko im idzie, ale niestety, zdołali przekonać do wystąpienia w takiej roli moją teściową. Dlatego też to ja właśnie zdecydowałam się napisać do Księdza, aby wyrazić jak bardzo – wraz z innymi matkami – przeżywamy obawy o to, że nasze dzieci zostaną faktycznie skrzywdzone przez tych, którzy mają tak wielkie wpływy w mediach – i tego nie ukrywają.

Z moim zmarłym mężem chcieliśmy budować nasz związek tak, aby nie powielać tych błędów naszych rodziców, których doświadczaliśmy jako dzieci, a których skutki dźwigamy przez całe życie. Wbrew współczesnej modzie każącej wywlekać wszystkie krzywdy na światło dzienne, nie uważam za stosowne pisać tu o szczegółach. Są zbyt trudne. Mimo świadomości tych braków, nie chodziło nam o trwanie w niechęci do kogokolwiek. Chcieliśmy jednak, aby nasze życie wyglądało inaczej niż to, jakie znaliśmy z domów rodzinnych. Właśnie dlatego zdecydowaliśmy, że towarzyszami naszej drogi będą osoby, które wierzą, iż to Pan Bóg ma najlepszy pomysł na ludzkie życie.

Szybko naszym doświadczeniem stała się ciężka choroba Michała oraz dwukrotne bardzo trudne terapie onkologiczne. Lekarze nie dawali nadziei – jasno mówili, że po ich przejściu nie będziemy mogli mieć dzieci. Wówczas wiele rodzin z naszego środowiska długo modliło się za pośrednictwem bł. kard. Stefana Wyszyńskiego. Cud nastąpił. Michał wyzdrowiał, a na świat przyszło jedyne nasze dziecko – Aniela. Ta sama, która teraz stała się obiektem ataków medialnych. 

Nasze wspólne szczęście trwało dziewięć lat. 

Wiedziałam, że Michał jest schorowany, jednak jego niespodziewana śmierć była szokiem. Miał tylko trzydzieści siedem lat. Dziękuję Panu Bogu za czas, który był nam dany, choć boli, że to było tak krótko, zwłaszcza gdy widzę, że moja córka teraz nie może dorastać przy ojcu.

Michałowi, umierającemu na moich rękach i rękach przyjaciół, sakramentów udzielił ks. Łukasz Kadziński. On też błogosławił wcześniej nasz związek, chrzcił Anielę (bynajmniej nie w basenie, jak to sugeruje ów dziwny film) i udzielił jej I Komunii. Doświadczyliśmy od niego wyłącznie dobra. W tamtych trudnych dniach całe nasze środowisko przyszło mi z pomocą – duchową, emocjonalną, a także i materialną.

Nie chcę opisywać roli mojej teściowej w tym wszystkim. Rozumiem, iż może ona mieć inne wyobrażenie o sobie, o wielu rzeczach. Jeśli jednak dziś podejmuję decyzje wychowawcze w sprawie Anieli, to czynię tak przede wszystkim z myślą o tym, czego chciałby mój śp. mąż. Dziś tylko ja odpowiadam w pełni za moją córkę i jako matka mam prawo (i obowiązek!) decydować, gdzie moje dziecko będzie się wychowywało i w jakim środowisku będzie żyło. 

Jako matka pragnę i chcę, aby moje dziecko wychowywało się w zgodzie z prawami Bożymi i w duchu katolickim! Rozumiem, że tych pragnień nie podziela moja teściowa. Jednak nigdy nie chcieliśmy odseparować naszej córki od kontaktów z dziadkami, trwały one również po śmierci mojego męża, nawet jeśli powodowało to napięcia w relacjach. Jestem też przekonana, iż obecnie jej osoba została użyta instrumentalnie. Nie sądzę, aby chciała, żeby Aniela została odebrana przez MOPS, sąd, czy inne instytucje o których mówiono w programie Polsatu, a do czego ewidentnie dążą Paweł Kostowski i Tomasz Terlikowski. 

Czy rzeczywiście Księdza przekonuje zarzut, że Aniela zna za dużo piosenek religijnych? Lub czy zgadza się Ksiądz z tym, że to złe, gdy dziecko wie, czym jest grzech i łaska Boża? Aniela modli się dużo za swojego tatę, a klimat duchowy w którym żyje, stanowi dla niej kluczowe wsparcie w traumatycznym doświadczeniu utraty ojca. 

W świetle opisanej powyżej (bardzo skrótowo oczywiście) historii, nie muszę chyba Księdzu tłumaczyć, ile Aniela dla mnie znaczy? Właśnie dlatego nie mogę nie zapytać: dlaczego Ksiądz przykłada rękę do tego, by ją ode mnie oddzielić? Naprawdę jest Ksiądz przekonany, iż MOPS czy inne instytucje zadbają o Anielę lepiej? Dobru Anieli służyłoby, gdyby stało się to, czego publicznie żądają Paweł Kostowski i Tomasz Terlikowski? A może uważa Ksiądz, że lepiej niż ja, matka, zadbają o moje dziecko osoby wypowiadające się w Polsatowskim programie?

Czy takie jest stanowisko Arcybiskupa Warszawskiego, którego ksiądz jest Rzecznikiem?

Ponieważ te działania wymierzone w nas trwają od dłuższego czasu, nie sposób przypuścić, iż Ksiądz nie wiedział, co czyni – zwłaszcza, że choćby z racji funkcji, jest Ksiądz specjalistą od mediów. Nie mógł mieć Ksiądz najmniejszych wątpliwości, w jaki sposób wypowiedź Księdza zostanie wykorzystana, jaki będzie jej kontekstowy wydźwięk. 

Dlaczego? Co kierowało Księdzem? 

Niech Ksiądz nie traktuje tego, jako atak, ale uważam, iż mam prawo zadać te pytania.


Magdalena Młynarska – wdowa od 1,5 roku, matka jedynej córki. Z wykształcenia magister Nauk o Rodzinie sp. pracownik socjalny. Od 17 roku życia do dzisiaj czynna zawodowo, niezależna finansowo i decyzyjnie.

Na zdjęciu: Państwo Młynarscy na ok. dwa lata przed śmiercią Michała.