Moralny szantaż i lekceważenie cierpienia rodzin oraz dzieci.
Takimi metodami posługuje się warszawski Delegat ds. Ochrony Dzieci i Młodzieży.
Opisywana w poprzednich wpisach informacja, o tym że dla Fundacji Świętego Józefa psycholog niewierzący (a nawet o wątpliwej reputacji moralnej) jest lepszy od wierzącego – bo obiektywnie wypowie się o kapłanach oskarżanych o nadużycia seksualne, niewątpliwie zrobiła na nas duże wrażenie.
Ale to nie koniec.
Musimy stwierdzić, że podczas naszej rozmowy w Kurii z ks. dr Michałem Turkowskim i ks. dr Piotrem Odziemczykiem, ten pierwszy był chyba w życiowej formie.
Niejednokrotnie udało mu się porazić nas szczerością i bezpośredniością swoich wyznań. Chyba najbardziej bolesna konkluzja, jaka nam się nasuwa, to poczucie, że my i nasze rodziny, jesteśmy dla ks. Delegata tylko odpadem historii, elementem nieistotnym, z którym najlepsze co można zrobić, to poświęcić na ołtarzu walki o sprawy dużo ważniejsze. Naiwnie próbowaliśmy wzbudzić wyrzuty sumienia ks. Turkowskiego opowiadając, co się dzieje ze zwykłymi ludźmi, naszymi żonami, a przede wszystkim dziećmi, gdy miesiącami wystawieni jesteśmy na medialny hejt posądzeń i pomówień. Próbowaliśmy pokazać, co przeżywają nasi bliscy, gdy wszyscy dookoła uważają nas za jakąś sektę (pewnie i nie gardzącą pedofilią) skoro musi zajmować się nami specjalny pełnomocnik Archidiecezji do takich spraw.
W odpowiedzi na to ks. Turkowski podsumował swoją działalność z porażającą szczerością:
„Jakieś ofiary przy tym muszą być”…
Te ofiary, to my i nasze rodziny…
Naszym czcigodnym rozmówcom nie można też było odmówić braku propozycji, w ich rozumieniu – konstruktywnych. Zarzekali się, że przecież oni nam nigdy nadużyć seksualnych nie zarzucali. Jeśli tak, to czemu naszym środowiskiem zajmuje się Delegat Archidiecezji do takich spraw? W praktyce to właśnie stanowi dla mediów podstawowy motyw konstruowania insynuacji – obaj księża, z którymi się spotkaliśmy nie mogą chyba o tym nie wiedzieć? Zapytaliśmy, czy wobec tego nie byłoby moralnie uzasadnione, by opublikowali stosowny komunikat, w którym jasno napiszą, że nigdy nie zarzucali naszemu środowisku nadużyć seksualnych. Na to ks. Turkowski złożył nam jedną z najbardziej odrażających propozycji, jaką zdarzyło nam się usłyszeć w życiu:
– Jeśli odetniecie się od ks. Łukasza Kadzińskiego, to my takie oświadczenie wydamy. Tylko wydajcie komunikat, że nie macie nic wspólnego z ks. Kadzińskim.
Innymi słowy, ks. Turkowski jest gotów przywrócić nam publicznie dobre imię, które sam niszczył, jeśli poddamy się jego szantażowi i publicznie odetniemy od Kapłana, który od lat daje nam opiekę duchową, udzielał nam ślubów, chrzcił nasze dzieci, czy nawet udzielał ostatnich sakramentów naszym bliskim. Ks. Turkowski prowadzi przeciw niemu jakieś postępowanie, którego efektów nie chce zaprezentować nikomu zainteresowanemu, a my mamy te działania uwiarygodnić, przez publiczne odcięcie się od ks. Kadzińskiego…
Niewiarygodne.
Podsumowując po raz kolejny – jeśli wszystkie postępowania prowadzone przez tzw. Delegatów biskupich do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży, prowadzone są przez osoby o takim obliczu moralnym, jak ks. Michał Turkowski, oraz w takich standardach prawnych i proceduralnych, to mamy niewątpliwie do czynienia ze skandalem masowych mega-nadużyć.
Wciąż oczekujemy, że kard. Kazimierz Nycz, do którego skierowaliśmy pismo w tej sprawie, podejmie adekwatne działania…
Wiktor Choroszewski
Michał Kozerski
Jakub Sawicki