Po rozmowie z ks. dr Piotrem Odziemczykiem i ks. dr Michałem Turkowskim zastanawia nas jeszcze jedna rzecz – rola Dominikańskiego Centrum Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach.
Ks. dr. Turkowski powiedział nam, że to właśnie owo Centrum zebrało zeznania/świadectwa/opinie osób, które formułowały zarzuty wobec ks. Łukasza Kadzińskiego, ks. Jacka Gomulskiego oraz całego środowiska (a także – jak próbujemy się domyśleć – konkretnych osób świeckich z owego środowiska). Owe zeznania/świadectwa/opinie miały następnie być podstawą do ogłoszeniem nas sektą, odsądzeniem od czci i wiary oraz stygmatyzacją naszych rodzin i bliskich.
Ks. Turkowski zaś miał otrzymać 30 zeznań od owego Dominikańskiego Centrum, które włączył do swojego postępowania (O którym – przypomnijmy – nie wiadomo do końca na temat kogo i czego jest prowadzone. Ks. Kadzińskiego? Grupy gromadzącej się wokół niego? Poszczególnych osób świeckich? Trudno to złapać, bo ks. Turkowski raz mówił jedno, a raz drugie…). I tu pojawia się pytanie, na które nie dostaliśmy odpowiedzi – jakim prawem nastąpiło owo włączenie? W jakim trybie? Czy to normalna praktyka? Czy warszawski (a może każdy) Delegat do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży ma nakaz współpracy z Dominikańskim Centrum Informacji? Ks. Turkowski przyznał, że on tych 30 osób nie przesłuchał, ale uczyniły to za niego jakieś anonimowe osoby z Dominikańskiego Centrum? Jakie osoby? Kto? Zakonnicy, czy świeccy? Z jakim przygotowaniem prawnym, kanonicznym, czy jakimkolwiek?
Tego nie wiemy.
Wygląda na to, że Dominikańskie Centrum Informacji ma tak wielki autorytet, że może badać czyjeś opinie, plotki i pomówienia (nie mając raczej narzędzi, żeby odróżnić fakt od opinii) a następnie formułować na podstawie tego wnioski, które Warszawska Kuria bezkrytycznie przyjmuje i włącza do akt postępowań, jakie prowadzi! Gdybyż to jeszcze chodziło o kwestie ściśle kapłańskie, ale w tym przypadku chodzi o opinię i dobre imię rodzin i dzieci! Na uwagę jednego z nas, że przecież nikt z owego Centrum Informacji się z nami nie spotkał, ks. Turkowski stwierdził krótko: To prosze iść do Dominikanów…
To zapewne był element owej osławionej empatii wobec skrzywdzonych, o którą się upominają środowiska wspierające aktywnie Fundację Świętego Józefa, jaką ks. Turkowski reprezentuje…
Bardzo nas intryguje czemu żaden z dziennikarzy, tak chętnie wyłapujących rozmaite kościelne nieprawidłowości, jeszcze się nie przyjrzał temu bytowi o tak nadzwyczajnej randze, jakim jest Dominikańskie Centrum Informacji. Według naszej wiedzy instytucja ta (o ile można nazwać to coś instytucją) nie ma żadnego umocowania prawnego. Kanonicznie podlega jedynie polskiemu Prowincjałowi a działa na podstawie jego dekretu. Czyżby Prowincjał Dominikanów miał większą władzę niż biskup diecezji lub Przewodniczący KEP? Chyba tak skoro podległa mu jednostka ma prawo zbierać informacje na temat poszczególnych osób czy organizacji, z pominięciem RODO… Czy ktoś to kiedykolwiek sprawdzał?
Dodatkowego smaczku dodaje fakt, że bardzo pochlebną ocenę wystawia Dominikańskiemu Centrum płk Piotr Wroński. Jeśli długoletni oficer służb specjalnych PRL i III RP chwali tajemniczy podmiot zbierający – niejako poza systemem – informacje o jednostkach i grupach, to daje wiele do myślenia. Szkoda, że nikt tego wątku nie zbadał.
Cóż, po rozmowie z księżmi Delegatami (której wspomnienie zostanie w nas na długo) dochodzimy do wniosku, że w ramach Kościoła instytucjonalnego działają mechanizmy i zasady, o których nie mieliśmy pojęcia. Ojcowie Dominikanie mogą bawić się w nowoczesną Inkwizycję a rebours, oskarżać i pomawiać, i mogą czynić to bezkarnie. Delegaci do spraw Ochrony Dzieci i Młodzieży mogą przyczyniać się do krzywdy dzieci i młodzieży a w nagrodę (jak ks. dr Piotr Odziemczyk) zostawać proboszczami dużych warszawskich parafii. Ciekawi nas teraz jaki urząd diecezjalny (kurialny, seminaryjny, a może uczelniany) obejmie w nagrodę ks.dr Turkowski…
Wiktor Choroszewski
Michał Kozerski
Jakub Sawicki